niedziela, 18 października 2015

HISTORIA - Czas wielkich zmian

1 POWSTANIE STANÓW ZJEDNOCZONYCH
Ameryka Północna była zasiedlona przez Anglików, którzy założyli tam 13 kolonii. Od 1763 pod panowaniem angielskim znalazła się również francuska Kanada. Metropolia traktowała amerykańskie kolonie jako rynek zbytu dla własnych towarów oraz źródło dochodów. W 1765 parlament brytyjski wprowadził ustawę stemplową. Wywołało to sprzeciw kolonistów, którzy zaczęli bojkotować angielskie towary. Protesty nasiliły się w 1773, gdy parlament przyznał Kampanii Wschodnioindyjskiej monopol na handel herbatą. Grupa kolonistów zniszczyła wówczas ładunek tego towaru w porcie w Bostonie. Wydarzenie to przeszło do historii jsko "bostońskie picie herbaty". Skutkiem tych działań był wybuch wojny z Wielką Brytanią i ogłoszenie 4 lipca 1776 niepodległości przez kolonie amerykańskie. Zmagania zakończyły się podpisaniem pokoju w Paryżu i uznaniem przez Anglię suwerenności Stanów Zjednoczonych.

1763 - francuska Kanada pod panowaniem Anglików
1765 - wydanie ustawy stemplowej
1773 - "bostońskie picie herbaty"
1776 - ogłoszenie Deklaracji niepodległości Stanów Zjednoczonych
1777 - bitwa pod Saratogą
1781 - kapitulacja Anglików pod Yorktown 
1783 - zawarcie pokoju z Anglią w Paryżu
1787 - uchwalenie konstytucji Stanów Zjednoczonych 


metropolia - kraj stanowiący polityczne centrum imperium kolonialnego
kolonia - posiadłości kraju poza jego granicami
konstytucja - najważniejszy akt prawny określający zasady ustroju państwa
federacja - państwo złożone z jednostek związkowych, np. ze stanów

Najwięcej towarów z kolonii amerykańskich eksportowano do Indii Zachodnich.
Na drugim miejscu pod względem ilości towarów sprowadzanych z kolonii amerykańskich znajdowała się Wielka Brytania.
Do Europy Południowej wywożono z kolonii najmniej towarów.
Kolonie amerykańskie więcej towarów sprowadzały niż wywoziły.
Najmniej korzystny handel kolonie prowadziły z Afryką.

1.5 Jak rozpoczęła się rewolucja amerykańska?
 Samuel Adams - amerykański polityk, pisarz, politolog. Jeden z założycieli Stanów Zjednoczonych. 
Statua Wolności 
Pochodnia - światło jako oznaka życia i wiedzy
Zerwany łańcuch - koniec niewolnictwa
Tablica z datą 4 lipca 1776 - symbol sprawiedliwości

 2 REWOLUCJA FRANCUSKA
W drugiej połowie XVIII Francją rządził król Ludwik XVI. Był to okres kryzysu gospodarczego i finansowego państwa. Władca chciał nałożyć nowe podatki, dlatego po raz pierwszy od 175 lat zwołał Stany Generalne. W zgromadzeniu tym mieli wciąż udział przedstawiciele wszystkich trzech stanów. Pierwsze dwa stany - duchowieństwo i szlachta - posiadały największe przywileje. W skład pozbawionego wszelkich praw stanu trzeciego wchodzili chłopi, biedota miejska oraz burżuacja. Podczas obrad król lekceważył stan trzeci, dlatego jego przedstawiciele ogłosili się Zgromadzeniem Narodowym. Wkrótce przekształcili się w Konstytuantę i zamierzali uchwalić konstytucję. Król postanowił rozpędzić posłów przy pomocy wojsk, co wywołało niepokój wśród ludności. 14 lipca 1789 uzbrojony tłum zdobył Bastylię. Był to początek Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Do najważniejszych reform wprowadzonych przez rewolucjonistów należało uchwalenie Deklaracji praw człowieka i obywatela oraz konstytucji.

 -Źródłem największej części dochodów budżetu Francji w 1789 były podatki.
-Największe niezadowolenie społeczeństwa dotyczące wydatków francuskiego władcy mogły budzić te związane z obsługą długu państwowego, administracja oraz utrzymanie dworu.

 Reformy przeprowadzone przez Zgromadzenie Konstytuacyjne:
Zniesienie przywilejów stanowych i likwidacja obciążeń chłopskich
Posiał państwa na departamenty
Ujednolicenie systemu miar i wag oraz zniesienie ceł wewnętrznych
Przejęcie dóbr kościelnych i wyznaczenie pensji księżom
Uchwalenie konsytucji
 1. Zwołanie Stanów Generalnych.
2. Zdobycie Bastylii.
3. Pojednanie króla z rewolucjonistami.
4. Uchwalenie Deklaracji praw człowieka i obywatela.
5. Uchwalenie konstytucji.
Konstytuanta - zgromadzenie konstytucyjne powstałe w trakcie Wielkiej Rewolucji Francuskiej.

3 REPUBLIKA FRANCUSKA 
Ludwik XVI, mimo zgody na reformy, nadal dążył do odzyskania władzy absolutnej. Liczył na pomoc Austrii, gdzie na tronie zasiadał brat jego żony - cesarz Leopold II. W 1792 doszło do wybuchu wojny francusko-austriackiej. Francuzi ponosili w niej liczne porażki, o które obwiniano króla. Dlatego został on uwięziony, a władzę przejął nowy parlament  Konwent Narodowy. Parlament ten zniósł monarchię i ogłosił Francję Republiką. W skład konwentu wchodziły trzy główne ugrupowania: górale, żyrondyści i "bagno". Największe znaczenie w stronnictwie górali miały kluby polityczne jakobinów i kordelierów. Wkrótce przeprowadzono proces króla i skazano go na śmierć. W 1793 władca został ścięty. Wiadomość o egzekucji wywołała wystąpienia przeciwko rewolucyjnej Francji ze strony innych państw europejskich oraz zwolenników monarchii nazywanych rojalistami. W obliczu zagrożenia powołano Komitet Ocalenia Publicznego. Na jego czele stanął przywódca jakobinów Maksymilian Robespierre. W całym kraju rozpoczął się wówczas okres rewolucyjny. Krwawe represje doprowadziły do rozwiązania spisku i obalenia dyktatora. Wydarzenia te nazwano przewrotem thermidoriańskim. Zakończył się on wprowadzeniem nowej konstytucji i przejęciem władzy przez dyrektoriat.

W kalendarzu rewolucyjnym lata liczono od 1792. 
Obaleniu monarchii towarzyszyła walka z religią i Kościołem Katolickim.
Konwent Narodowy zniósł monarchię i ogłosił Francję Republiką. 
Uchwalono dwie konstytucje w 1791 i 1793.
Państwa europejskie zareagowały na wieść o ścięciu króla Ludwika XVI.

Claude Joseph Rouget de Lisle - autor "Pieśni wojennej armi Renu"
Georges Danton - najsłynniejszy kordelier, jeden z przywódców Wielkiej Rewolucji Francuskiej
Jean-Paul Marat - jeden z przywódców jakobinów, stał na czele Komitetu Ocalenia Publicznego
Jacques Pierre Brissot - znakomity mówca, stał na czele ugrupowania żyrondystów
Maksymilian Robespierre - jakobin nawołujący do krwawej rozprawy z arystrokracją

Górale - Stronnictwo, w którego skład wchodziły ugrupowania reprezentujące interesy ubogich rzemieślników, kupców oraz biedoty. Siedziało z lewej strony.
Żyrondyści - Zgromadzenie utworzone głównie z przedstawicieli bogatych mieszczan. Siedziało z prawej strony.
Bagno - deputowani niezwiązani z żadnym klubem politycznym, podejmujący decyzje w zależności od aktualnej sytuacji politycznej. Siedzieli po środku.

Maksymilian Robespierre (1758-1794) - "góral"- jakobin. Ukończył studia prawnicze, był adwokatem. Był posłem do Konwentu Narodowego, przywódca Jakobinów, przewodniczący Komitetu Ocalenia Publicznego, deputowany do Stanów Generalnych.

4 SEJM WIELKI 
Po pierwszym rozbiorze Rzeczpospolita znalazła się pod kontrolą Rosji. Okazja do uniezależnienia nadarzyła się wtedy, gdy państwo to rozpoczęło wojnę z Turcją i Szwecją. W zamian za polską pomoc król uzyskał pozwolenie carycy na zwołanie sejmu skonfederowanego. Oznaczało to, że obrady mogły trwać dłużej niż 6 tygodni i nie obowiązywała podczas nich zasada liberum veto. Sejm ten, nazywany czteroletnim lub Wielkim, obradował w Warszawie w latach 1788-1792. W posiedzeniach brał udział trzy główne stronnictwa - dworskie, patriotyczne oraz hetmańskie.  Największym sukcesem zwolenników reform było uchwalenie w dniu 3 maja 1791 konstytucji. Na jej mocy zniesiono liberum veto oraz wolną elekcję, a także wprowadzono trójpodział władzy. Przeciwnicy reform w porozumieniu z carycą zawiązali konfederację w Petersburgu i wezwali na pomoc Rosjan. W 1792 wybuchła wojna polsko-rosyjska, która zakończyła się klęską Polaków. Rok później Rosja i Prusy dokonały drugiego rozbioru Rzeczypospolitej.

Celem konfederatów targowickich było przywrócenie dawnego ustroju Rzeczypospolitej.
Austria nie brała udziału w drugim rozbiorze Polski, ponieważ była zajęta wojną z Francją. 

Jan Dekert - prezydent Warszawy i jeden z organizatorów czarnej procesji
Ksawery Branicki - hetman wielki koronny, przywódca konfederacji targowickiej uważany za symbol zdrady narodowej
Stanisław Małachowski - marszałek Sejmu Wielkiego, opowiadający się za programem reform
Ignacy Potocki - przywódca stronnictwa patriotyczngo, dążył do usprawnienia funkcjonowania sejmu i rządu 

Reformy sejmu wielkiego
Ustrojowe
- podatki dla szlachty i duchowieństwa
- ograniczenie praw politycznych gołoty
Wojskowe
- powiększenie armii do 100 tys. żołnierzy
Gospodarcze
- umocnienie roi mieszczan w życiu gospodarczym
Dotyczące miast
- ustawa o miastach królewskich 

 Wojska polskie zwyciężyły bitwy w Krzemieniu, Zielenicach i Dubience, a rosyjskie w Brześciu Litewskim, Miru i Zelwie.

5 UPADEK RZECZYPOSPOLITEJ
Po drugim rozbiorze Polski część patriotów przebywających na emigracji przygotowała się do ponownej walki z zaborcami. Rozpoczęcie działań zbrojnych ogłosił Krakowie 24 marca 1794 generał Tadeusz Kościuszko. Został on wówczas mianowany naczelnikiem powstania i przejął władzę dyk.... . Do pierwszego starcia z Rosjanami doszło pod Racłowicami. O zwycienstwie Polaków w bitwie zadecydował atak uzbrojonych w kosy chłopów. Wkrótce siły powstańcze wyparły Rosjan z Warszawy i oswobodziły Wilno. Aby zachęcić chłopów do udziału w insurekcji, Kościuszko ogłosił Uniwersał Połaniecki zwalniający ich z części powinności pańszczyźnianych. 
 

J. POLSKI - "Stary człowiek i morze"


http://polski.gim26.gda.pl/E.%20Hemingway%20-%20Stary%20czlowiek%20i%20morze.pdf


STRESZCZENIE


Opowiadanie pt.: Stary człowiek i morze powstało w 1951 roku w oparciu o opowieść starego Kubańczyka i własne doświadczenia pisarza – sam przebywał na Kubie i uczył się łowić marliny. Zostało ono przyjęte z rozgłosem i entuzjazmem.

Akcja utworu rozgrywa się u wybrzeży Kuby w ciągu czterech dni września – miesiąca huraganów, „w którym przychodzą wielkie ryby”. Opowiadanie to ma bardzo prostą fabułę.

„Jest nią historia starego rybaka mieszkającego na wschodnim wybrzeżu Kuby i łowiącego ryby w Golfsztromie. Stary rybak nie złowił od dawna żadnej ryby, mija właśnie osiemdziesiąty czwarty dzień jego niepowodzeń, gdy wypływa ponownie na połów. Tym razem postanawia jednak wypłynąć daleko poza zwyczajowo przyjętą przez miejscowych linię przybrzeżnych wód, postanawia popróbować szczęścia w niebezpiecznym oddaleniu od ludzi i od ich spraw. Tam poszukuje swego celu – wielkiej ryby.”

(„Ernest Hemingway”, Maciej Szybist)

Spełnia się długo wyczekiwany moment – w południe osiemdziesiątego piątego dnia bez „zdobyczy” – Santiago czuje szarpnięcie linki. Rozpoczyna się trzydniowa walka człowieka z rybą. Marlin ciągnie łódź rybaka za sobą, oddalając ją coraz bardziej od lądu. Stary pozostaje sam w obliczu wielkiej ryby i natury. Postanawia jednak, że się nie podda i za wszelką cenę zabije marlina, mimo iż ten jest o dwie stopy dłuższy od łodzi rybaka. Santiago jako doświadczony rybak przewiduje każde zachowanie ryby, choć czuje, że i ona jest mądra i wie jak go zmęczyć. Podejrzewa, że kiedyś już musiała mieć do czynienia z jakimś rybakiem, przy okazji wspomina swoje połowy i ból jaki mu sprawiało zabicie każdej ryby. Santiago uważa, że ryby, ptaki morskie i żółwie są naszymi przyjaciółmi, naszymi braćmi.

W czasie walki stary rybak zachowuje zimną krew, mimo że w dzień dokucza mu skwar słońca, a w nocy przenikliwe zimno; lewa ręka doznaje skurczu mięśni. Jednak nie załamuje się, z ufnością powtarza :

„przecież jednak się rozkurczy…musi się rozkurczyć! To jest niegodne, żeby była drętwa!”

Pełen determinacji rezygnuje również ze snu, opasany liną, na końcu której jest ryba. Czuwa noc i dzień.

W czasie wyprawy bardzo brakuje mu chłopca – jego pomocnika, któremu rodzice zabronili pływać z Santiago, gdyż ten wraca z połowów z pustymi rękami. Brakuje mu również radia, niestety go na nie nie stać, a także wiadomości o jego ukochanym baseballu. Myśl o jego idolu – baseballiście Di Maggio dodaje mu sił w walce. Przez cały czas starzec prowadzi dialog ze sobą, wypowiada różne myśli, snuje refleksje, którymi krzepi swój umysł i serce. Wbrew siłom przyrody mówi z całym przekonaniem:


 ”przecież go zabiję. W całej wielkości i chwale (…) pokażę mu, co potrafi człowiek i co człowiek może wytrzymać.”

Dla dodania sobie pewności i wiary wspomina spektakularne zwycięstwo nad najsilniejszym w Casablance Murzynem. Stoczyli oni kiedyś walkę na rękę trwającą kilkanaście godzin, kiedy już żądano uznania remisu „Stary zebrał wszystkie siły i przegiął rękę Murzyna w dół”, odnosząc zwycięstwo. Pokonał go nie tyle silą mięśni, co siłą woli.

„Doszedł do wniosku, że może pokonać każdego, jeżeli dostatecznie się uprze…”

Teraz podobną walkę toczy na morzu. Nie walczy jedynie z rybą, ale także z własnymi słabościami, starością i prześladującym go pechem. Walczy z żywiołem, własną ułomną fizycznością, przezwycięża własne zmęczenie, czyni wszystko by przetrwać i zachować honor. Narzuca sobie pewien rygor, jest wewnętrznie zdyscyplinowany, każdy ruch podporządkowuje kontroli nad rybą.

Podczas kilkudziesięciu godzin walki nie ma chwili zwątpienia, nie pada z jego ust słowo skargi. Mimo iż ręce krwawią i męczy go dokuczliwy ból oraz zawroty głowy, powtarza sobie „…potrafię wytrzymać. Musisz wytrzymać. Nawet nie ma o czym gadać. Bądź spokojny i silny, mój stary”. Mobilizuje swoje ciało do nadludzkiego wysiłku: „Ciągnijcie, ręce, wytrzymajcie nogi. Wytrwaj głowo. Nigdy mnie nie zawiodłaś”. Nie użala się nad sobą i swoim losem, żal mu jedynie ryby.

Wszystkie słowa wypowiadane przez Santiago, mają nie tylko dodać otuchy, są również pełne optymizmu i nadziei wbrew nadziei. „Głupio jest nie mieć nadziei” – powtarza.

Jednak po zabiciu ryby nie kończy się jego walka. Ucieszony sukcesem przeliczał już zyski, tymczasem morze nie poddało się tak łatwo. W powrotnej, dalekiej drodze do domu pojawiają się rekiny zjadające stopniowo marlina. Stary walczy z nimi najpierw harpunem, a po jego stracie nożem i rumplem. Wyrzuca sobie, że nie zaopatrzył się w lepszą broń, że mimo ogromnego doświadczenia nie przewidział takiej sytuacji. Mimo iż stoi na z góry przegranej pozycji walczy do końca, nawet wówczas gdy z marlina pozostaje tylko szkielet, a on z wycieńczenia czuje już smak krwi w ustach. Po zabiciu rekina wypowiada znamienne słowa:

„ Człowiek nie jest stworzony do klęski. Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać.”

Od momentu wypłynięcia na połów do powrotu potwierdza te słowa czynem i postawą. Przy życiu trzyma go hart ducha i siła woli, mówi: „Będę z nimi walczył, dopóki nie skonam”.

Do portu wpływa z nagim kręgosłupem i „ciemną masą łba” marlina. Jest wyczerpany jak nigdy dotąd, jednakże już następnego dnia planuje ponowną wyprawę na morze. Swą heroiczną walką z rybą, a następnie z rekinami Santiago zyskuje sobie szacunek u miejscowych rybaków, którzy wcześniej szydzili ze starego. Nikt nigdy nie złowił tak wielkiego marlina, w dodatku w pojedynkę.

PLAN WYDARZEŃ


1. Przedstawienie sylwetki Santiago.
2. Wspomnienie klęsk w połowach przez kolejne osiemdziesiąt cztery dni.
3. Odejście Manolina po czterdziestym dniu bez sukcesu.
4. Wspomnienia spotkań z chłopcem i jego pomocy.
5. Bieda starego Santiago.
6. Rozmowy Santiago z chłopcem o baseballu.
7. Wyprawa Santiago na morze osiemdziesiątego piątego dnia.
8. Założenie przynęt przez Santiago.
9. Połkniecie przynęty przez wielkiego marlina.
10. Walka z rybą od południa do wieczora.
11. Oddalenie łodzi Santiago od brzegu.
12. Całonocne utrzymywanie ryby na linie.
13. Współczucie Santiago dla ryby.
14. Skurcz dłoni rybaka.
15. Dalsze holowanie łodzi przez rybę.
16. Wypłynięcie na powierzchnię marlina.
17. Pragnienie udowodnienia sobie i rybie siły człowieka.
18. Wspomnienie walki Santiago z Murzynem z młodości.
19. Posilenie się delfinem.
20. Mordercza nocna walka z rybą.
21. Zabicie ryby strzałem z harpunu.
22. Powrót w stronę portu ze zdobyczą.
23. Atak pierwszego rekina.
24. Zabicie kolejnych dwóch rekinów wykradających zdobycz.
25. Ponawiające się ataki drapieżnych ryb.
26. Zjedzenie marlina przez stado rekinów.
27. Powrót Santiago nocą do domu.
28. Podziw rybaków nad długością szkieletu marlina.
29. Rozpacz Manolina.
30. Obietnica Manolina wspólnych połowów z Santiago.

 CHARAKTERYSTYKA BOHATERÓW

Santiago – kubański rybak, którego wielką miłością były ryby i baseball. Wiedział wszystko zarówno na temat połowów, jak i rozgrywek ligi amerykańskiej, w których udział brał jego idol „wielki Di Maggio”. Stary był suchy i chudy, na karku widniały głębokie bruzdy, zaś na policzkach brunatne plamy po niezłośliwym raku skóry. Ręce miał poorane głębokimi szramami od wyciągania linką ryb. Ramiona miał wciąż jeszcze silne, szyja też była mocna. Nie dbał o sprawy materialne. Mieszkał w skromnej chacie zbudowanej z liści palmy królewskiej, a koszulę tyle razy już łatał, że przypominała żagiel, którego kolory wyblakły już na słońcu. Brakowało mu opieki zmarłej żony. Od dawna znudziło mu się jedzenie, na polowy nie zabierał nawet obiadu. Podczas pobytu w domu fantazjował, że ma co jeść.

Wszystko w nim było stare oprócz oczu, które miały tę samą barwę co morze i były wesołe i niezłomne. Gdy był chłopcem służył jako majtek na statku rejowym, który pływał do Afryki. Wspomnienie afrykańskich plaż i lwów pozostało w nim do późnej starości i często pojawiało się jako temat jego snów, a także rozmów z chłopcem. Wielu rybaków pokpiwało sobie ze starego, ale on się nie gniewał.

Był pełen pokory, sam nazywał siebie prostym człowiekiem, a ufność i nadzieja nigdy go nie opuszczały. Mimo iż nie był zbyt religijny w czasie walki z marlinem zaczął się żarliwie modlić. Santiago bardzo kochał to co robił, a wszelkie stworzenia morskie uważał za swych przyjaciół. Żal mu było, że musi zabijać ryby, ale tłumaczył sobie, że dzięki temu może wyżywić wiele osób. Był bardzo dokładny w tym co robi, uważał jedynie, że szczęście go już opuściło. Był uparty i zdeterminowany. Mimo iż marlin był dwie stopy większy od lodzi starego ten nie poddał się, postanowił walczyć do końca. Aby osiągnąć swój cel nie zawahał się zrezygnować ze snu i wypoczynku, nie przerażały go rany na rękach.

Jego największym przyjacielem był chłopiec – jego pomocnik. To on nauczył go wszystkiego, co chłopiec umiał, z nim prowadził dyskusje na temat baseballu i to jego najbardziej brakowało staremu podczas samotnych dni na morzu. Stary bardzo kochał chłopca.

Podczas wyprawy stary rozmawiał ze sobą, gdyż brakowało mu rozmów z chłopcem, brakowało mu również radia i wieści o baseballu. Stary wyrzucał sobie, że źle przygotował się do wyprawy, że nie przewidział pewnych zdarzeń , mimo to obiecał sobie, że się nie podda. Santiago lubił zastanawiać się nad tym wszystkim co go dotyczyło, myślał więc o grzechu, naturze i o szczęściu. Zastanawiał się czy zabicie marlina jest grzechem, ale przecież „wszystko w jakiś sposób zabija wszystko inne”, a „jeżeli kochasz go nie jest grzechem go zabić”. Według Santiago największym grzechem jest brak nadziei.


Po ataku rekinów wyrzucał sobie, że za wielu rzeczy chciał i został ukarany. Stwierdził: „pogwałciłeś swoje szczęście, kiedy wypłynąłeś za daleko”. Mimo utraty ryby – doznanej klęski- Santiago nie został pokonany przez naturą. Zwyciężył bo dopłynął do brzegu i pokonał swą słabość.
 CZAS I MIEJSCE AKCJI

Akcja utworu rozgrywa się w końcu lat czterdziestych XX wieku w ciągu czterech dni września – miesiąca huraganów, „w którym przychodzą wielkie ryby”. Rozpoczyna się dzień i noc przed wypłynięciem Santiago, poprzez prawie dwie doby spędzone na morzu, zaś kończy dzień po powrocie rybaka z morderczej wyprawy.
Rytm dnia wyznaczają rybakowi czynności związane z połowem ryb. Rano budził się przed świtem, przygotowywał łódź do wypłynięcia, a następnie wypływał w morze. Wracał po południu, sprzątał łódź, a jeśli połów był udany sprzedawał złowione ryby. W czasie wolnym słuchał radia, czytał gazety, czasem chodził na piwo z Manolinem. O perspektywie czasowej świadczy także wspomnienie, że przez osiemdziesiąt cztery dni Santiago, mimo prób, nie złapał żadnej ryby.
Opowiadanie toczy się na wybrzeżach Kuby w pobliżu Hawany (światła miasta pozwalają orientować się Santiago na morzu), a także na morzu. Poznajemy wnętrze chaty rybaka, która świadczy o ubóstwie Santiago, przystań, a także nadmorską kawiarnię, zwaną Tarasem. Najważniejszą przestrzenią jest w opowiadaniu ocean, który jako żywioł jest potężny, od niego zależy powodzenie, bądź niepowodzenie w życiu rybaków. Woda zmienia kolor od błękitnej, poprzez zieloną, aż do odcieni fioletu pod wieczór. Santiago, pracując przez wiele lat jako rybak, doskonale orientuje się na morzu i nawet nie widząc brzegu wie, dokąd płynie.

LOSY SANTIAGO 

Stary Santiago był najlepszym rybakiem w swojej wiosce, a może nawet na całek Kubie, lecz od osiemdziesięciu czterech dni nie złowił żadnej ryby, którą mógłby sprzedać na targu. Mieszkańcy osady byli przekonani, że prześladuje go wielki pech, dlatego nadali mu pseudonim salao (pechowiec) i w obawie o własne szczęście odsunęli się od niego. Jedyną osobą, która wiernie trwała przy rybaku był chłopiec imieniem Manolin. Właśnie jemu starzec wyznał, że zamierza wypłynąć bardzo głęboko w morze, by tam szukać swojego szczęścia i wielkich ryb.

Następnego poranka, Santiago z pomocą chłopca oporządził łódź i razem z innymi rybakami wypłynął na morze. W odróżnieniu od kolegów po fachu, starzec odpłynął tak daleko, że z czasem stracił horyzont z zasięgu wzroku. Po kilku godzinach jedną z jego przynęt chwyciła ryba tak wielka, że doświadczony rybak nie mógł uwierzyć w jej rozmiary.

Marlin z łatwością holował łódkę Santiago przez wiele godzin, zaciągając ją wiele mil w głąb morza. Rybak nawet nie próbował walczyć z rybą, ponieważ od razu zdał sobie sprawę, że dopóki ta się nie zmęczy, to nie ma z nią żadnych szans. Mądry starzec zwracał się do marlina z wielkim szacunkiem i podziwem. Z niecierpliwością czekał, aż ryba wyskoczy nad powierzchnię wody, ponieważ nie mógł doczekać się jej widoku. Ponadto wówczas nabrałaby ona pęcherzy powietrza i mogłaby zanurzyć się w głębiny, co oznaczałoby zerwanie linki.

Holowanie było niezwykle wyczerpujące dla bohatera. Jego stare dłonie obficie krwawiły od tarcia linki, a w dodatku nękały go skurcze. Nagle, po kilku godzinach zmagań, marlin wyskoczył w górę i ukazał się rybakowi w pełnej okazałości. Santiago z przerażeniem i zachwytem zorientował się, że ma do czynienia z rybą większą niż jego łódka.

Osamotniony Santiago poszukiwał motywacji do stoczenia morderczego pojedynku z wielką rybą. Początkowo zwrócił się z prośbą o pomoc do Boga, lecz nie był człowiekiem zbyt religijnym. Następnie pomyślał o swoim wielkim idolu – Joe DiMaggio, baseballiście drużyny Jankesów z Nowego Jorku. Jednak najlepszą motywację odnalazł w swej pamięci. Przypomniał sobie, jak za czasów świetności, gdy był jeszcze młodym marynarzem, pokonał w siłowaniu na rękę wielkiego Murzyna w barze w Casablance. Ich pojedynek trwał kilkanaście godzin, lecz ostatecznie to Santiago został czempionem, chociaż nikt się tego nie spodziewał.


 Santiago był niezwykle doświadczonym rybakiem i silnym człowiekiem, co udowodnił czytelnikowi, kiedy holując marlina przez cały dzień, udało mu się przespać bez wypuszczenia linki z rąk. Obudził go kolejny wyskok ryby nad powierzchnię wody. Starzec zdawał sobie sprawę, że wkrótce rozpocznie się między nimi ostateczna rozgrywka.

Morderczy pojedynek zakończył się wielkim triumfem Santiago. Wykorzystując nie tyle siłę fizyczną, co doświadczenie, spryt i intelekt starzec zadał marlinowi zabójczy cios harpunem. Niestety ryba była zbyt wielka, by wciągnąć ją na pokład łodzi i rybak był zmuszony przymocować ją do jednej z burt.

W drodze powrotnej do wioski, po blisko trzech dniach zmagań na morzu, martwą zdobycz bohatera zaczęły atakować pojedyncze rekiny. Santiago początkowo usiłował odpędzać drapieżniki. Z noża i wiosła zrobił harpun (poprzedni, którym zabił marlina, wpadł mu do wody), lecz szybko okazało się, że ta broń jest nieskuteczna. Udało mu się odpędzić kilka rekinów uderzając je z całych sił wiosłem, lecz wkrótce i to się złamało.

Zdruzgotany porażką z krwiożerczymi drapieżnikami rybak przepraszał wielkiego marlina za to, że go zabił, a teraz nie potrafi obronić. Żałował, iż to on nie został pokonany w tym pojedynku. Wkrótce rekiny pozostawiły przy burcie łodzi rybaka jedynie szkielet wielkiego marlina.

Po niemal trzech dniach morderczego wysiłku na morzu, Santiago przybił nocą do portu. Zanim położył się w swoim łóżku musiał przejeść długą drogę od przystani do domu, podczas której niosąc na zmęczonych ramionach żagiel kilkakrotnie się przewracał. Zdruzgotany wreszcie zaznał spokoju i wypoczynku na łóżku zrobionym ze sprężyn i gazet.

Dopiero następnego dnia chłopiec uświadomił mu, że wcale nie poniósł porażki, lecz udowodnił, iż jest najlepszym rybakiem w wiosce. Żaden z lokalnych mężczyzn nie podjąłby się nawet walki z tak wielkim przeciwnikiem, a już na pewno nikt by jej nie wygrał. Santiago zrozumiał, że mimo wszystko pokonał swój pech, a przede wszystkim swoje słabości.


CYTATY

 
O Santiago:

Był starym człowiekiem, który łowił ryby w Golfstromie pływając samotnie łodzią i oto już od osiemdziesięciu czterech dni nie schwytał ani jednej.

Wszystko w nim było stare prócz oczu, które miały tę samą barwę co morze i były wesołe i niezłomne.


Nie śniły mu się już burze ani kobiety, ani wielkie wydarzenia, ogromne ryby, bójki czy mocowania, ani też własna żona. Teraz śnił już tylko o różnych miejscach i o lwach na plaży. W zmroku igrały jak młode koty, a on je kochał, podobnie jak kochał chłopca. Chłopiec nie śnił mu się nigdy.

Santiago – rybak:

Jest wielu dobrych rybaków i kilku wspaniałych. Ale nie ma takiego jak ty.

Byle kto potrafi być rybakiem w maju.

Teraz trzeba się skupić tylko na jednym. Na tym, do czego się urodziłem.

Przeznaczenie Santiago:


Moim wyborem było udać się tam po niego, daleko od wszystkich ludzi. Od wszystkich ludzi na świecie. A teraz jesteśmy złączeni ze sobą i trwamy tak od południa. I nikt nie może dopomóc żadnemu z nas. Może nie powinienem był zostać rybakiem. Ale do tego właśnie się urodziłem.

Santiago i przyroda:

Żal mu było ptaków, a zwłaszcza małych, delikatnych, ciemnych rybitw, które wciąż latały, rozglądając się za czymś i prawie nigdy nic nie znajdując. Pomyślał: „Ptaki mają cięższe życie niż my, z wyjątkiem drapieżników i tych dużych, silnych. Dlaczego stworzono ptaki tak kruche i wątłe jak te jaskółki morskie, jeżeli ocean potrafi być tak okrutny? Jest dobry i bardzo piękny. Ale umie też być okrutny, a przychodzi to nagle, i takie ptaki, co latają muskając wodę i polując, i mają słabe, smutne głosy, są za delikatne na morze.

Obłoki piętrzyły się w oczekiwaniu pasatu; spojrzał przed siebie i dostrzegł stado dzikich kaczek, które zarysowało się nad wodą na tle nieba, potem się zgubiło i ukazało znowu - i wiedział już, że nikt nie jest nigdy samotny na morzu.

Człowiek nigdy nie zgubi się na morzu (…).

Santiago kontra marlin:

Nie może wiedzieć, że ma przeciwko sobie tylko jednego człowieka, ani że ten człowiek jest stary. Ale cóż to za ogromna sztuka i ileż przyniesie na targu, jeżeli mięso jest dobre! Wziął przynętę, jak na samca przystało, i ciągnie jak samiec, a walczy bez popłochu. Ciekawe, czy ma jakieś plany, czy też to taki sam straceniec jak ja?


 

Rybo - powiedział. - Kocham cię i szanuję bardzo. Ale zabiję cię, nim ten dzień się skończy.

Marlin jest także moim przyjacielem - powiedział na głos. - Jeszczem nie widział ani nie słyszał o takiej rybie. Mimo to muszę go zabić. Cieszę się, że nie musimy próbować zabijać gwiazd.

Na jego miejscu zebrałbym teraz wszystkie siły i gnał, póki się coś nie urwie. Ale, Bogu dzięki, ryby nie są tak mądre jak ci, co je zabijają, chociaż są szlachetniejsze i zręczniejsze.


Rybo, i tak będziesz musiała umrzeć. Czyż musisz zabić i mnie?

Zabijasz mnie – pomyślał stary. – Ale masz do tego prawo. Nigdym nie widział nic większego, piękniejszego, bardziej spokojnego i szlachetnego od ciebie, bracie. Przyjdź i zabij mnie. Wszystko mi jedno, kto kogo zabije.


Nie zabiłeś tego marlina tylko po to, żeby wyżyć i sprzedać go na mięso - myślał. - Zabiłeś go z dumy i dlatego, że jesteś rybakiem. Kochałeś go, kiedy żył, i kochałeś go potem. Jeżeli go kochasz, nie jest grzechem go zabić. Czy też jest jeszcze większym?

- Pobiły mnie, Manolin - powiedział. - Pobiły mnie zupełnie.
- On cię nie pobił. Ten marlin.
- Nie. Prawda. To było dopiero później.

Santiago i jego idol:

Ale muszę ufać i być godnym wielkiego Di Maggio, który wszystko robi doskonale, chociaż ma bóle pięty od ostrogi kostnej. Co to jest taka ostroga? - zapytał sam siebie.

Ale myślę, że wielki Di Maggio byłby dziś ze mnie dumny.

Santiago o człowieku:

Co by to było, gdyby człowiek musiał co dzień próbować zabić księżyc? Księżyc ucieka. A gdyby tak co dzień trzeba było zabijać słońce? W czepku się rodziliśmy.

(…) człowiek nie jest stworzony do klęski - powiedział. - Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać.